Swanier była latem kreowana na największy transferowy sukces, bo na swoim koncie ma występy w WNBA (z sukcesami) oraz lidze polskiej. Jako doświadczona rozgrywająca miała kierować zespołem w debiucie.
Trener Krzysztof Koziorowicz zaskoczył jednak kibiców, bo Swanier posadził na rezerwie. Gdy już pojawiła się na parkiecie - pokazywała duży potencjał (szybkość, minięcie), choć w sobotę grała bez większej skuteczności (1/7 z gry).
- Naketia potrafi grać, ale po przyjeździe do nas nabawiła się kontuzji i ledwie od paru dni trenuje. Nie czuje jeszcze
piłki, zagrywek - tłumaczył szkoleniowiec Wilczyc. - Z AZS wypadła gorzej, bo podjęła kilka złych decyzji, a przy okazji rzut jej nie siedział. To będzie jednak gracz, który nam w wielu meczach pomoże, i takie szanse na pewno będzie dostawać. Jej występy w drużynie mają przynieść pozytywne efekty.
Zamiast Swanier grą zespołu kierowała Rezina Teclemariam. Amerykankę ściągano na testy, ale w okresie przygotowawczym zdobyła zaufanie Koziorowicza. Pierwsze minuty były zbyt nerwowe w wykonaniu uroczej Amerykanki, ale później koszykarka rozegrała się na dobre. Przy stanie 61:60 to ona trafiła trójkę w trudnej sytuacji i zapewniła wygraną drużynie.
Dobrze wypadła też Erving. Widać było, że Amerykanka (ostatnio występowała w lidze greckiej) lubi podkoszową walkę, nie boi się rzucać z półdystansu. Na początku dobrze broniła swojego kosza i rywalki bały wbijać się pod obręcz.
Po meczu trener Koziorowicz wolał podkreślić sukces zespołu.
- Trzy kwarty graliśmy rewelacyjnie, ale zbyt łatwo straciliśmy prowadzenie. 20 punktów to nie jest dużo w
koszykówce i taką przewagę tracą również zespoły w NBA. Ale fajnie, że dziewczyny nie pozwoliły sobie wydrzeć tego zwycięstwa. To też cenna nauczka - mówił Krzysztof Koziorowicz.