Szczeciński kraulista najwyżej uplasował się na swoim koronnym dystansie 400 metrów, ale 29. miejsce jest dalekie od jego aspiracji. Na 1500 metrów był 33., a na 200 zajął 41. pozycję. W tym sezonie zawiódł po raz drugi, bo mistrzostwa Europy w
Berlinie też były bardzo przeciętne w jego wykonaniu. Apetyt na dobre
wyniki rozbudził przed rokiem, gdy śrubował rekordy życiowe i dobrze zaprezentował się na największych imprezach (m.in. 6. miejsce na 400 dowolnym podczas ME na krótkim basenie). Nic dziwnego, że po zakończonych w niedzielę zawodach w Dausze był zawiedziony. Wpis na swoim facebookowym profilu podpisał jako sfrustrowany.
- Cóż mogę powiedzieć, jest mi ogromnie przykro i zarazem wstyd, że nie sprostałem swoim i Waszym oczekiwaniom - napisał Zaborowski do kibiców. - Moje trzy starty podczas mistrzostw świata w Katarze były na poziomie "podwórkowych" zawodów, a nie czempionatu globu. Kolejne ważne międzynarodowe zawody, z których wracam z opuszczoną głową. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że na każdym treningu staram się dać z siebie 110 procent. Nie wiem, może te 110 procent to za mało? Na pewno muszę wszystko przedyskutować z trenerem i musimy ustalić konkretny plan na przyszłość, bo póki co nie zapowiada się ona kolorowo.
Częściowo usprawiedliwiać może go
przeziębienie, z którym zmagał się podczas zawodów. - Mimo beznadziejnych czasów każdy z wyścigów był dla mnie bardzo ciężki, a ten na 1500 m jeden z najcięższych w życiu. Możliwe, że na moją dyspozycje wypłynęła drobna infekcja (katar, a w późniejszym czasie kaszel), którą starałem się jak najszybciej wyeliminować, niestety bez większego skutku - tłumaczył szczecinianin.
20-letni Zaborowski ma z kogo w Polsce brać przykład. Mistrzostwa świata w Dausze były bardzo udane dla biało-czerwonych. Radosław Kawęcki zdominował rywalizację grzbiecistów (złoto na 200 metrów i srebro na 100), a
Paweł Korzeniowski w swoim ostatnim starcie na 200 motylkiem sięgnął po brązowy medal.
- Cieszę się, że mogłem być członkiem tak znakomicie pływającej polskiej kadry i dziękuję im za "ciary", które towarzyszyły mi po każdym z ich startów - podkreślił Zaborowski.