Stelmetowi zależało na zwycięstwie na swoim parkiecie przy jednoczesnym braku maksymalnego zaangażowania (trener Saso Filipovski dał pograć w miarę równo 10 graczy) i uniknięciu urazów. Ważniejsze dla tego zespołu są teraz rozgrywki Euroligi. Wilki chciały podjąć walkę i zetrzeć złe wrażenie po pierwszych występach w sezonie 2015/16. Obie drużyny osiągnęły swoje cele, a jak to się przełoży na najbliższe spotkania - trudno ocenić.
Szczecinianie rozpoczęli bój ze Stelmetem od dwóch trójek (Łukasz Majewski i Frank Gaines), a później bili się punkt za punkt do końca pierwszej kwarty. W drugiej nadal szalał Majewski, ale w ostatnich pięciu minutach już nie miał takiej swobody, gospodarze przyspieszyli i odjechali na 10 punktów.
Zielonogórzanie do końca już kontrolowali taką przewagę, choć Wilki potrafiły się zbliżać na 6-7 punktów. 150 sekund przed końcem było tylko 85:92, ale do dramatycznej i sensacyjnej końcówki nie doszło.
Stelmet Zielona Góra - King Wilki Morskie Szczecin 98:92
Kwarty: 26:26, 27:15, 28:28, 17:23
WM: Gaines 20, Kikowski 14, Leończyk 14, Majewski 13, Michał Nowakowski 13, Lucious 6, Garbacz 5, Aiken 5, Marcin Nowakowski 2.
2 listopada Wilki podejmą Trefla
Sopot, który również jest bez zwycięstwa w tym sezonie.