- Nie chcę za dużo mówić, bo jestem zdenerwowany - mówił po wyjściu z szatni najmłodszy z obrońców Tadrowski. - Po stracie pierwszej bramki byliśmy zdenerwowani i nic nam nie wychodziło.
Pierwsza bramka - książkowa. Obrońca Lecha podłączył się pod kontrę, nikt go nie przypilnował, poszło podanie między Hernanin a Tadrowskim i Marcin Kamiński znalazł się na czystej pozycji, którą wykorzystał. Marazm portowców trwał do przerwy.
- Trener w szatni nas mobilizował, mówił, że jest dużo czasu i może się udać. Zamiast tego dostaliśmy drugiego gola i już się nie podnieśliśmy - dodawał Julien Tadrowski.
Sprowadzony zimą obrońca lepiej wypadł w
Krakowie, gdy grał połowę meczu na prawej obronie, a połowę na środku defensywy. Gdzie zagra z Jagiellonią? Możliwe, że przy słabości Hernaniego i Emila Nolla znów trafi na środek.
- Musimy strzelić w
Białymstoku bramkę i powalczyć o trzy punkty. Ja zagram tam, gdzie każe mi trener. Dopasuję się - mówił Tadrowski.