Portowcy kilkakrotnie zagrozili bramce mistrza Polski, ale ani Donald Djousse, ani Takuya Murayama nie potrafili wpisać się na listę strzelców. Więcej zimnej krwi zachowali przyjezdni i wypunktowali Pogoń niczym wytrawny bokser.
- Tak to wyglądało.
Legia stwarzała sytuacje i strzelała bramki. My też mieliśmy kilka okazji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać - analizował Dąbrowski.
W rezultacie szczecinianie przegrali przy Twardowskiego w dokładnie takim samym stosunku jak w poprzednim sezonie.
- Myślę, że z przebiegu gry nie zasłużyliśmy na porażkę 0:3. Bramka na 0:2 i czerwona kartka przesądziły o wyniku tego meczu. Grając w dziesiątkę, mieliśmy co prawda swoje sytuacje, ale Legia dobiła nas trzecim trafieniem - uważa stoper Pogoni.
Antybohaterem spotkania został Djousse. Kameruńczyk najpierw zmarnował idealną sytuację, a kilkanaście minut później otrzymał czerwoną kartkę. Co prawda nie zahaczył wychodzącego z bramki Dusana Kuciaka, ale jak widać na telewizyjnych powtórkach, jego atak wyprostowanymi nogami był bardzo niebezpieczny.
- To jest impuls, moment. Donald zachował się jak się zachował - ostrożnie komentuje Dąbrowski.
Szczecińska defensywa była bardzo chwalona za inauguracyjne spotkanie z Zagłębiem Lubin. Przeciwko najsilniejszej ofensywie poprzedniego sezonu błędów pojawiło się jednak więcej.
- Straciliśmy trzy bramki, więc nie możemy być zadowoleni z gry obronnej - przyznaje Dąbrowski. - Teraz trzeba podnieść głowy i pojechać do
Bydgoszczy po zwycięstwo.
Mecz z Zawiszą odbędzie się w piątek o 20.30.