Gdy w końcówce pierwszej połowy wrocławianom udało się zdobyć gola, wiele wskazywało na to, że mogą opuścić
Szczecin z trzema punktami. Momentem zwrotnym tego spotkania było jednak trafienie Adama Frączczaka, który precyzyjnym strzałem głową zapewnił Pogoni wyrównanie na parę sekund przed zejściem do szatni.
- Ten gol sprawił, że uciekło nam trochę wiary. Drugą połowę zaczęliśmy już zdecydowanie bardziej nerwowo, popełnialiśmy dużo błędów i Pogoń strzelała nam kolejne bramki - wyliczał po meczu Sebastian Mila, który popisał się piękną asystą przy golu dla Śląska.
Pomocnik wrocławian zagrał niezłe zawody, ale bez pomocy kolegów nie był w stanie niemal w pojedynkę wygrać tego meczu. O spotkaniu z portowcami podopieczni Tadeusza Pawłowskiego będą więc zapewne chcieli szybko zapomnieć. - Przeanalizujemy ten mecz, zobaczymy, jakie popełniliśmy błędy, i wyrzucimy go z pamięci.
Mila, który w swojej karierze reprezentował między innymi barwy Austrii Wiedeń i Valerengi
Oslo, krótko skomentował też występ drużyny Dariusza Wdowczyka. - Futbol polega na strzelaniu bramek, a Pogoń wygrała, bo zdobyła ich dziś zdecydowanie więcej. Byli od nas lepsi i co do tego nie ma dwóch zdań - powiedział 32-letni piłkarz.