Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
5 lat temu Pogoń z hukiem spadała z ekstraklasy. Klubu Antoniego Ptaka nikt już nie chciał w Szczecinie i Polsce. Ówczesny właściciel spółki sprowadzał do drużyny marnych kopaczy z Brazylii i robił z nich ligowców. Efekt - zespół przegrywał wszystko, skoszarowany był pod Łodzią, odwróciła się od niego większość sympatyków.
Odbudowa Pogoni rozpoczęła się 6 lat temu od B klasy (kibicowska Pogoń Nowa), ale nabrała przyspieszenia po rozstaniu Ptaka ze Szczecinem. Skonsolidowana Pogoń zaczęła grać od IV ligi. W 2 lata było zaplecze ekstraklasy, jednak na awans do elity przyszło czekać kolejne 3 sezony. Ostatnia wiosna choć miała być łatwa - portowcy jesienią prezentowali efektowny styl, wypracowali przewagę nad konkurentami - okazała się koszmarna. Pogoniarze gubili punkty, w pewnym momencie wydawało się, że stracili szansę na awans. Cudem zmobilizowali się jednak na końcówkę rozgrywek, gdy i inne ekipy traciły punkty. Wygrana z Arką w Gdyni przypieczętowała szczęśliwy awans do ekstraklasy po 5 latach przerwy. Na zdjęciu - radość portowców po wygranej w Gdyni.
B jak budżet
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Sternicy Pogoni zawsze dbali, by pieniędzy było dużo w klubowej kasie. W IV, II czy I lidze Pogoń miała najwyższe lub jedne z najwyższych budżetów (podkreślmy wielki wkład miasta), zawodnicy byli rozpieszczani, wydawano ponad potrzeby. Na pierwszy sezon w ekstraklasie działacze chcieli mieć 25 mln, ale będzie on o kilka milionów mniejszy. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja Pogoni jest stabilna i dobra. Na zdjęciu Adrian Budka za którego Pogoń zimą musiała zapłacić.
Gdy latem Pogoń sprowadzała ze Szkocji Dusana Pernisa (rezerwowy bramkarz Słowacji), pytano się ?po co?, skoro jest Radosław Janukiewicz. Pernis długo siedział na ławce rezerwowych, ale jak już wskoczył do składu, to obronił karnego z Koroną, a później miał serię 4 spotkań bez puszczonej bramki.
D jak działacze
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Pogonią rządzi dwójka - prezes Jarosław Mroczek i wiceprezes Grzegorz Smolny. Pierwszy odpowiada za organizację i finanse, drugi od 5 lat jest wiceprezesem do spraw sportowych. Pierwszy toczy mały spór z kibicami (w słusznej sprawie, bo dotyczy kultury w dopingu i na trybunach), drugi co rusz poróżni się z dziennikarzami. Na zdjęciu od lewej - Artur Kałużny (były prezes), Jarosław Mroczek i Grzegorz Smolny.
38 lat, ale Brazylijczyk wciąż potrafi zachwycić podaniem, strzałem, kulturą na boisku. Często odnosimy wrażenie, że zbyt często jest przy piłce, a co za tym idzie, że Pogoń nie gra według pomysłu szkoleniowca, ale tak, jak jej pozwoli Edi. Brazylijczyk miał kończyć po tym sezonie karierę, ale przedłużył ją o rok.
F jak Fornalik Waldemar
Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Selekcjoner polskiej reprezentacji nie dostrzegł dobrej formy zawodników Pogoni w rundzie jesiennej i nie zabrał ich na zgrupowanie do Turcji. A szkoda, bo Maciej Dąbrowski, Maksymilian Rogalski czy Przemysław Pietruszka na taki sprawdzian w kadrze B - zapracowali.
Jest Edi, jest Akahoshi, jest Bartosz Ława, ale nie ma gwiazdy-lidera zespołu, który krzyknie, weźmie ciężar gry na siebie i odwróci losy spotkania, gdy Pogoni nie idzie. Tylko raz portowcy nie przegrali meczu jesienią, w którym pierwsi stracili bramkę. Było to z Lechem w Poznaniu, ale tam gole padły na samym początku spotkania. Na zdjęciu Bartosz Ława zmienia Ediego.
H jak hierarchia ligowa
Fot. Łukasz Wądołowski / Agencja Gazeta
Na czele tabeli po jesieni Legia, a za nią Lech, czyli kluby z największymi budżetami w Polsce. Na zdjęciu mecz Legii w Szczecinie. Goście wygrali 3:0, dopingowało ich kilkuset fanów ze stolicy.
Wypadła znakomicie, bo Pogoń pokonała 4:0 Zagłębie Lubin. Później portowcy już nikogo tak solidnie nie ograli.
J jak Japonia
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Transferowy kierunek Pogoni. Sprawdził się Takafumi Akahoshi, więc tej jesieni zakontraktowano kolejnego Japończyka - Takuyę Murayamę. Aka był jednym z najważniejszych zawodników jesienią - szybko zaadaptował się w polskiej ekstraklasie, strzelił bramkę Jagiellonii. Wciąż jednak pozostaje w cieniu Ediego.
Zdaje się, że tej jesieni prysł ważny mit - Szczecin kibicami stoi. Może i kiedyś tłumy waliły na stadion, ale to chyba już przeszłość. Nawet jak Pogoń grała dobrze - ?Papricana? nie zapełniała się w całości. Rekord frekwencji padł na meczu z Legią (15 tys.), a zaraz po tym spotkaniu zorganizowane kluby kibica ogłosiły zawieszenie funkcjonowania i kolejne mecze nie cieszyły się już tak dużym zainteresowaniem. Sytuację mógłby zmienić już tylko nowy stadion.
L jak lider
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Pogoń raz była liderem. Po wygranej w 1. kolejce z Zagłębiem - mecz rozegrano w piątek - prowadziła w tabeli samodzielnie przez dobę, a później przez tydzień współliderowała, bo na inaugurację równie efektownie wygrała Legia i Lech. Najniższa lokata jesienią to 11. (po porażce ze Śląskiem), a najczęściej portowcy byli na 7. miejscu. Ostatecznie jesień zakończyli na dobrej, 8. lokacie.
Od pierwszej do ostatniej kolejki jesieni zespół Pogoni był chwalony za styl gry. Podopieczni Artura Skowronka (na zdjęciu) chcieli utrzymywać się przy piłce, pracowali nad atakiem pozycyjnym. Pochwały płynęły zewsząd, ale były też występy bardzo, bardzo słabe (m.in. ze Śląskiem, czy z Polonią).
M jak młodzież
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Niby w klubie jest wielu utalentowanych młodzieżowców, ale trener Artur Skowronek z nich nie skorzystał. Były spotkania, gdy nie miał zdrowego napastnika, więc wolał przesunąć do ataku Ediego niż dać pograć młodszemu. Podobnie było na innych pozycjach, gdzie doświadczeni gracze zawodzili, ale młodzież nie wchodziła w ich miejsce. Może prawdziwa jest więc plotka, że dopóki młodzi wierzyli, że będą przebijać się do pierwszego składu, to walczyli i gromili wszystkich w Młodej Ekstraklasie i III lidze, a gdy zdali sobie sprawę, że Skowronek nie dostrzega ich wysiłku - odpuścili. Jedyny minus dla Skowronka to właśnie praca z młodzieżowcami. Na zdjęciu Mateusz Lewandowski, który na finiszu jesieni przebił się do podstawowej jedenastki.
Teoretycznie było ich dwóch: Kameruńczyk Donald Djousse i Senegalczyk Mouhamadou Traore (na zdjęciu). Obaj strzelili bramki Zagłębiu, ale później albo zawodzili, albo chorowali. Jesień Skowronek kończył bez napastnika, bo nie chciał postawić na młodego Łukasza Zwolińskiego. Do ataku przestawiany był więc Edi lub Adam Frączczak, który na początku grał jako lewy obrońca, a z 3 golami został najskuteczniejszym graczem Pogoni jesienią.
O jak objawienie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Bez wątpienia Maksymilian Rogalski. W czerwcu skończył mu się kontrakt. Klub niespecjalnie zabiegał, by go zatrzymać. To zawodnik chciał zostać, poddał się testom jak anonimowy gracz z niższych lig. Został, a w lidze sprawdził się w roli defensywnego pomocnika, w wielu meczach odgrywał kluczową rolę, zapewnił wygraną w Bełchatowie, gdzie też na chwilę został kapitanem zespołu. Objawienie, a przy okazji ładna historyjka.
Maciej Dąbrowski i nie tylko dlatego, że w ostatnim meczu jesieni strzelił samobója. Dąbrowski - choć słusznie chwalony za grę - miał pecha do międzynarodowego sędziego Marcina Borskiego, który w meczach z Piastem i Koroną dopatrywał się fauli stopera Pogoni i dyktował rzuty karne. Oba mecze Pogoń przegrała, ale jak udowodniły powtórki, przewinień obrońcy nie było.
R jak rozczarowanie
Fot. Łukasz Węgrzyn / Agencja Gazeta
Z zawodników grających jesienią kilku zawiodło, choćby latem sprowadzeni Traore i Grzegorz Bonin. Ale nie oni jedyni. Kulała w Pogoni gra skrzydłami - niby w kadrze byli doświadczeni i szybcy piłkarze, ale w ekstraklasie nic wielkiego nie pokazali. Na zdjęciu Grzegorz Bonin, z którym klub rozwiązał już umowę.
Ten, którego ma nie być do ok. 2025 r. Decyzja prezydenta Piotra Krzystka (na zdjęciu z konferencji na której ogłosił swoją decyzję o zamknięciu tematu) rozczarowała działaczy i kibiców Pogoni. Szczecin pozostaje - obok Łodzi - jedynym dużym miastem bez nowego stadionu. Zamiast budować - miasto chce odnawiać stary. W 3 lata wyda na ulepszenia 21 mln. Na co konkretnie? Jeszcze nie wiadomo, ale... strach pomyśleć, bo kilka dni temu na trybunie dziennikarskiej zainstalowano kabiny dla telewizji. Rzecz potrzebna, ale przy okazji kabiny ograniczają widoczność dziennikarzom prasowym.
T jak trenerzy
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Rok 2012 zaczynał Marcin Sasal, ale wiosną słabo wystartował i szybko został zdymisjonowany. Po Sasalu był Ryszard Tarasiewicz (na zdjęciu). Wydawało się, że nie wywalczy awansu z Pogonią, ale wygrał m.in. ważny mecz w Łęcznej (bramkę strzelił Vuk Sotirović - wróg nr 1 wśród kibiców), punkty gubiły inne zespoły i ostatecznie promocję przypieczętowano w Gdyni. Tarasiewicz chciał zostać w Pogoni, ale nie palili się do niego działacze, którzy woleli postawić na Artura Skowronka. Najmłodszy szkoleniowiec ekstraklasy radzi sobie na razie przyzwoicie.
Boczni obrońcy i pomocnicy oraz napastnik - te pozycje wymagają w Pogoni wzmocnienia lub zwiększenia konkurencji. Nie jest tajemnicą, że skład Pogoni jest wiekowy i wiosnę można też poświęcić na wprowadzanie młodszych graczy do składu. Na zdjęciu Łukasz Zwoliński. Młody napastnik ma trafić do Arki.
U jak utrzymanie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Podstawowy cel na sezon 2012/13 Pogoń chyba już zrealizowała. Ma 15 punktów przewagi nad strefą spadkową. Strata do prowadzącej Legii to 12 oczek, a do trzeciej Polonii - 7. Na zdjęciu Adam Frączczak w meczu z Podbeskidziem, któremu strzelił gola, a Pogoń wygrała 2:0.
Krótsza dla Pogoni niż w poprzednich latach. Inauguracja wiosny 22 lutego.